Działania i Wydarzenia

Skały osunęły się w bezśnieżnej lawinie, zasypując trakty gruzem i ogromnymi głazami, przez co transport surowca nieco opóźnił się. Zanim wszystko uprzątnięto, goblińscy robotnicy zgłosili nadzorującemu roboty przełożonemu dziwny raport - w górze, z której spadły kamienie, odnaleziono dziwną jaskinię. Gdy wchodzi się do niej z pochodnią, jej ściany świecą na fioletowo, a w pewnym miejscu, prowadząc w dal, wbija się tunelem wgłąb ziemi tak prostym i nagłym, że nie może być on naturalny. Do zejścia w dół zdecydowanie będzie potrzebny sprzęt wspinaczkowy i porządna wyprawa. Nie wiadomo jednak, czy w ogóle warto. Na razie dwa gobliny które weszły do środka zrobić rekonesans prawdopodobnie zginęły, z krzykiem spadając w dół przepaści - a świadkowie mówią, że krzyczały spadając bardzo, bardzo długo...

Bardzo dobrze, że szamani przybyli wraz z jeźdźcem - uratowali mu tym prawdopodobnie życie. Okazało się, że ściany jaskini wykonane są z kamienia szlachetnego - specyficznej odmiany topazu o purpurowym kolorze. Gdyby pająk spróbował przejść po ścianie prowadzącego w dół tunelu, pewnie zjechałby po śliskiej powierzchni na sam dół, rozbryzgując się tak jak dwa gobliny. Ale szamani wpadli na bardzo łatwy pomysł, jak można sprawdzić głębokość dołu - zwyczajnie opuścili do niego linę, najdłuższą, jaką udało się tylko w całej okolicy znaleźć, powiązaną z kilkoma innymi. W końcu przywiązali ją do kamienia na zewnątrz topazowej groty i zrzucili na sam dół pochodnię, która spadła tak nisko, że stała się tylko punktem w otchłani. Z pewnością będzie potrzeba bardzo wytrzymałej drużyny, bo taka wspinaczka wymaga nie lada umiejętności... A topaz tylko czeka na wydobycie...

---

Tereny zostały zbadane. Wszyscy zwiadowcy powrócili, a wiedza goblinów odnośnie ich otoczenia nieco się zwiększyła.

Ziemie oznaczone na mapie kolorem ciemnoczerwonym są urodzajnymi łąkami, nigdy niezasiedlonymi przez gobliny z tego powodu, że kiedyś mieszkali na nich mieszkańcy Hegemonii Tellury. Region całkowicie wymarł i wszędzie można spotkać na wpół zakopane i rozpadające się szkielety, małe wioski rolnicze i dziko rosnące zboże.

Region zaznaczony na żółto pełen jest małej zwierzyny, zamieszkują tu też niewielkie stada goblinów, których Wielkiemu Hetmanowi nigdy nie udało się włączyć do Hetmanatu Zonnobar. Żyją sobie niezależnie polując na wiewiórki i łowiąc ryby, wydają się nawet nieco bardziej cywilizowane od swoich krewniaków z północy.

Purpurowa prowincja jest regionem górzysto-wyżynnym w którym żyje jeszcze jeden gatunek - krasnoludy, bardzo oddalone od swojej czarnoziemskiej ojczyzny. Prawdopodobnie jest jakaś historia tego, jak się tutaj dostały, ale generalnie mają zbyt negatywny stosunek do goblinów, aby mogły się o tym dowiedzieć więcej. Są dość nieliczne i zamieszkują swoją kamienną fortecę, Fangar.

Błękitna prowincja i kilka małych wysepek znajdujących się tuż poza horyzontem to tereny należące niegdyś do Republiki Arko, najgęściej zaludnionego państwa na Niallu. Goblinom nie udało się dojść zbyt daleko ze względów bezpieczeństwa - co prawda weszli do opuszczonych miast handlowo-rzemieślniczych pogranicza, ale dalej, w głębi regionu, natknęli się na stosy kości, kościane palisady i inne dziwne, chore wytwory. Główny prowadzący przez prowincję trakt znany kiedyś z tego, że jest najdłuższym i najbardziej zadbanym traktem Nialla, prowadzi aż do samego Arko, teraz właściwie miasta-legendy.


Mapa zwiadu.

---

Działania mające pobudzić goblińską gospodarkę zostały podjęte, ale... ze skutkami, których analitycy mogli się właściwie domyślić. A raczej mogliby, gdyby Hetmanat miał analityków. Wiele goblinów zamiast pracować, zaczęło wymieniać produkty swojej pracy na gorzałę, a potem upijać się do nieprzytomności lub iść na tanie, goblińskie dziwki. I oczywiście, choć możemy mówić o wzroście tempa rozwoju goblińskiej gospodarki, to jednak ciężko powiedzieć, aby tkwiący w inwestycji potencjał został wykorzystany.

- Dodaj sobie nowy dochód - Gorzelnie i domy uciech na Równinie Bangrela: 60 sztuk złota,
- Odejmij 15 sztuk złota od dochodu - Uprawy na Równinie Bangrela i 20 sztuk złota od dochodu - Manufaktury na Równinie Bangrela

Inwestycje w wydobycie topazu bardzo się opłaciły, ale wciąż pozostaje sprawa tego, co jest na dole. Sporadycznie zdarzają się wypadki goblinów spadających w czeluść i przy pracach wysokościowych nie możemy się przed tym ustrzec. Ten kamień szlachetny też jest cholernie twardy, więc dopóki nie znajdziemy jakichś lepszych narzędzi, musimy zadowolić się odłamkami i odpryskami oraz małymi kamyczkami, a nie równymi kawałkami drogocennego kamienia. To spore marnotrawstwo...

Gobliny bez większych rozterek moralnych zamieszkały na terenach prowincji północnej i rozpoczęły eksploatację tych ziem. Jak się jednak okazuje, gobliny nie są ani zbyt dobrymi piekarzami, ani młynarzami i tak, jak uprawa zbóż idzie im całkiem nieźle, tak zanim ich niefortunnie lepione placki przyjmą konsystencję chleba, minie trochę czasu. Zyski pewnie za jakiś czas się zwiększą.

Reprezentanci goblinów zajmujących się głównie połowami przysłali swoich posłów do Hetmanatu. Okazuje się, że właściwie odpowiada im bardzo taki stan rzeczy, a ich dzicy krewniacy niegdyś walczący między sobą pozostają ujarzmieni, dając im spokojnie żyć i zajmować się swoimi zajęciami; wykazali entuzjazm przy propozycji zawarcia paktu o nieagresji i zaproponowali nawiązanie kontaktów handlowych.

Krasnoludy są samowystarczalne - Fangar znajduje się na wysokim wzgórzu mniej więcej po środku zbadanych ziem, a efektywne, wielopoziomowe farmy krasnoludów w których uprawiają warzywa i zboża znajdują się za murami głównej fortecy. Można właściwie powiedzieć, że stworzyły własne państwo-miasto, doskonale bronione, ale niekontrolujące okolic i właściwie nieinteresujące się nimi. Żyje im się całkiem dobrze i zajmują się głównie drążeniem tuneli, edukacją i kulturą.

Gobliny weszły do opuszczonych miast i nie odnalazły się w nich. Skomplikowane uliczki pełne kocich łbów i gnijącego drewna, z rzadka jakichś bogactw - bo miasta wyglądają nie tylko na opuszczone, ale również na splądrowane - nie przypadły im do gustu i gobliny wolą rozbierać na części stare fundamenty i tworzyć własne osiedla na zewnątrz. Zresztą, okolice wydają się im być nieco zbyt niepokojące, aby się w nich osiedlać; z tego powodu zamieszkało tutaj mniej zielonoskórych niż między Równiną Bengrela a Zieloną Puszczą. Będzie potrzeba dodatkowych inwestycji, aby zachęcić je do pozostania tu, szczególnie, że właściwie oprócz plądrowania nie mają żadnego innego sposobu na utrzymanie się. W prowincji jest sporo zalesionych terenów, zarośniętych chwastami pól uprawnych i nadmorskich portów. Wysp nie udało nam się jeszcze zbadać.

- Dodaj sobie nowy zysk - Wydobycie topazu w Fortecy Zonnobar: 50 sztuk złota,
- Dodaj sobie nową, nizinną prowincję w administracji i dodaj w niej nowy zysk - Uprawa zbóż w [nowa prowincja]: 25 sztuk złota,
- Dodaj sobie jeszcze jeden nowy zysk - Wypiek pieczywa w [nowa prowincja]: 15 sztuk złota.

Tamtejsze tereny są, owszem, obfite w złoża - gołym okiem mogliśmy dostrzec powierzchniowe zasoby wapienia, a nasi geolodzy odnaleźli ślady cyny i żelaza. Ciężko jednak powiedzieć, jak rozwinięta jest sieć tuneli krasnoludzkich które zwykle towarzyszą takim fortecom - prawdopodobnie bardzo, co sugerowałoby, że w trakcie eksploatacji od zewnątrz możemy natknąć się na krasnoludzkich górników i ataki wypadowe. W tym momencie doradcy oceniają to jako straconą inwestycję, dopóki jakoś nie zajmiemy się krasnoludami. Co do farm, są dosłownie otoczone murami Fangaru, jak już nasz zwiadowca dosadnie powiedział i ewentualny atak na nie musi równać się spenetrowaniu głównej fortecy krasnoludów, co byłoby dość lekkomyślnym posunięciem. Musimy wymyślić coś innego.

Gobliny odmówiły, tym razem sceptycznie po sobie popatrując. Wielki Hetman mógł już wcześniej przewidzieć, że tak postąpią; nie po to przecież mówiły o swoim zadowoleniu z obecnej sytuacji, żeby się do swoich znienawidzonych krewniaków przyłączać... Propozycja handlowa pozostaje w mocy, jednak nie trzeba być ślepym, żeby zobaczyć, że Wielki Hetman stracił u nich część poważania.

I gobliny nie miały czego przeszukiwać, tam nie ma żadnych wiosek - tylko kościane konstrukcje, wykonane z ludzkich piszczeli, kości udowych, czaszek, mostków i innych "nadających się" do wtórnego wykorzystania części szkieletu. Wydaje się to być po prostu ostrzeżeniem, chociaż kto wie, kto to wszystko uczynił. Jest tych konstrukcji naprawdę bardzo wiele.

Natomiast co zaś się tyczy inwestycji w nadmorskiej prowincji, udało nam się ją jako tako oswoić. Możemy włączyć ją teraz w nasz stan posiadania i nadać jej nazwę.

- Dodaj sobie nowy zysk - Wycinka w [prowincja wschodnia]: 15 sztuk złota,
- Dodaj sobie nowy zysk - Połów ryb w [prowincja wschodnia]: 20 sztuk złota,
- Opisz nadmorską prowincję i włącz ją do swojej administracji.

Gobliny nie były zainteresowane uczestnictwem w tym procederze. Wygląda na to, że oba ludy - gobliny i krasnoludów - łączą jakieś układy i nieszczególnie mają ochotę naruszać je dla Hetmanatu.

---

Terytoria oznaczone przez naszych szpiegów kolorem ciemnozielonym znajdują się w niedalekim sąsiedztwie odtwarzającego swoje dawne wpływy polityczne Archonatu Tellury. Choć faktycznie Tellura nie sprawuje tutaj władzy, po okolicy porozrzucanych jest kilka porzuconych i kilka obsadzonych przez lokalną, telluryjską milicję fortów. Wygląda na to, że w trakcie epidemii rozsierdzona ludność chłopska przeniosła się do fortów - albo je zdobyła. W każdym razie większość lokalnych pól stoi ugorem i tylko z północnego wschodu nadchodzą co jakiś czas handlarze zaopatrując ludność w żywność w zamian za kraby i ryby poławiane w najwyraźniej bardzo płodnej w owoce morza zatoce. Tutejsze tereny są łagodne i nizinne, zdolne do dawania sporych plonów.

Ciemnoszare tereny różnią się znacznie. W południowej części regionu dominuje wysokie pasmo górskie, z którego wypływa szereg strumyków płynących na północ i na wschód wpadając prędko do morza. Woda jest tu krystalicznie czysta a warunki do życia bardzo dobre - u podnóża gór znajduje się rzadki, sosnowy las bogaty w specyficzne, mięsiste grzyby i małą zwierzynę. Tereny te wydają się być niezamieszkane, znaleźliśmy tylko trochę kości sugerujących, że pewnie kiedyś mieszkali tu jacyś inni mieszkańcy wybici przez Zarazę.

Co zaś tyczy się ziem oznaczonych na żółto, to jakby kontynuacja spotkanych na wschodzie ostrzeżeń - całe zachodnie wybrzeże regionu obładowane jest palami z wbitymi czaszkami. Nie wiemy, czy ten, kto to zrobił uczynił to żywym, czy umarłym, ale jest to na pewno niepokojące. W pewnym momencie na południu ostrzeżenia kończą się i kości już nie ma, ale nikogo już na południe nie wysyłaliśmy z obawy przed tym, co możemy tam spotkać. Sam region jednakże pełen jest wysokich krzewów i dziko rosnących drzewek owocowych, ze śladami po upadłych wioskach i wypalonych miastach i częściach lasu. W tym miejscu nie mamy nawet jakich miast rozbierać, bo wygląda na to, że zostały zrównane z ziemią i zmienione w kupy gruzu. Purpurowe i czerwone krzewy obficie występujące w regionie wydają się porządnymi materiałami na barwniki.

Mapa zwiadu.

Gobliński poseł został natychmiast zestrzelony z kuszy krasnoludzkeigo wartownika. Potem szpiedzy mogli usłyszeć okrzyk - "Jedna bestia mniej!" Najwyraźniej coś nam umknęło. Co zaś ma się karawan, wygląda na to, że rzeczywiście tamte gobliny i krasnoludy prowadzą ze sobą wymianę handlową - muszą się wzajemnie jakoś odróżniać i umawiać na spotkania... Prześledziliśmy jedno takie i zauważyliśmy, że właściwie relacje zachodnich goblinów i krasnoludów są całkiem neutralne, co stanowi sporą przepaść pomiędzy nienawiścią, którą wobec nas żywią krzepkie karły.

Gobliny raźnie wzięły się za pracę, szczególnie w górach. Udało nam się odnaleźć spore złoża różnych metali, szczególnie miedzi, ale też żelaza i cynku. Rozpoczęliśmy wydobycie i dało nam całkiem szybkie efekty. Ciężko powiedzieć co jest tego powodem, ale w tych górach, gdzie powietrze wydaje się być lżejsze i czystsze a wody krystaliczne, gobliny zdają się myśleć sprawniej i pracować szybciej. Chociaż może to tylko złudzenie... Powstały pierwsze chaty i obozy wydobywczo-przetwórnicze, a karawany zaczęły wysyłać surowce na zachód.

Południe ciężej było zająć, głównie ze względu na to, że aby się tam dostać należało przedłożyć spory kawałek drogi omijając terytoria zajęte przez inne gobliny i krasnoludy. Gdybyśmy ich po prostu zignorowali, mogłoby się to skończyć pogorszeniem stosunków w przypadku goblinów albo zniszczeniem naszych karawan w przypadku krasnoludów. Nasi koloniści osiedlili się przy największych skupiskach roślin i zaczęli zrywanie owoców, w większości je konsumując i wysyłając na wschód. Okazały się całkowicie jadalne i niegroźne, a wyglądają jak bardzo duże śliwki. Mamy wielkie szczęście, bo okazuje się, że nawet teraz - w porze zimnej, na Hollon łagodnej - dają soczyste plony.

Naszych zwiadowców wysłaliśmy na południe, ale jeszcze nie powrócili.

- Dodaj sobie nową prowincję i zysk w niej - Wydobycie metalów w [prowincja górska]: 45 sztuk złota,
- Dodaj sobie nową prowincję i zysk w niej - Zbiór owoców w [prowincja południowa]: 15 sztuk złota,
- Zysk w prowincji południowej zwiększy się, jeśli ustanowisz bezpośrednią drogę, bez nadkładania dziesiątek mil.

Krasnoludy wychodzące na spotkanie z goblinami wychodzą głównym wyjściem z twierdzy Fangar i tym samym wyjściem, wraz z wozami pełnymi zakupionych i niesprzedanych produktów, powracają. Przypuszczamy, że krasnoludy mogą mieć jakieś swoje ukryte tunele, ale bez dyskretnych odwiertów lub bardzo, bardzo dokładnych - i tym samym drogich - poszukiwań się nie obędzie. Wydaje się, że wśród krasnoludów obowiązuje jakiś niepisane zwyczaj - albo może prawo? - zabraniający im opuszczanie fortecy bez przedsięwzięcia odpowiednich środków ostrożności.

Gobliny zgodziły się na propozycję przeprowadzenia szlaku przez ich terytorium w zamian za cło płacone w owocach, które do tej pory zbierały tylko okazyjnie. Zwiększyło to zysk z istniejących sadów, a docierające owoce są świeższe, mają więcej miąższu i lepsze wartości odżywcze.

Gobliny z topazowych jaskiń powróciły w pełnym składzie, rozkojarzone, opowiadając historie o bogactwach w głębinach ziemskich. Ponoć miały się tam natknąć na gliniane posągi, odkryte złoża złota i srebra, ale wróciły umęczone po wielu dniach marszu i opowiedziały o potrzebie przeprowadzenia większej, odpłatnej ekspedycji. Wielkiemu Hetmanowi który spotkał się z powracającymi nie umknęło, że choć wszystkie oprócz jednego goblina wyruszając były zielonookie, ten, który był brązowooki - Fagun - po wyprawie zdaje się również być zielonooki. Może to tylko światło, a może efekt głębinowego bogactwa?

- Dodaj sobie dwie jednostki zbrojne i opłać je,
- Zwiększ zysk z inwestycji: Zbiór owoców w [prowincja południowa] o 15 sztuk złota.

Przede wszystkim, frontalny atak na dobrze obsadzoną i samowystarczalną krasnoludzką fortecę, której mieszkańcy żyją w ciągłej obawie o żyjących opodal wrogów i są podejrzliwi nawet wobec tymczasowych sojuszników, jest absolutnie katastrofalnym pomysłem. I o tym się właśnie Wielki Hetman - również krasnolud, więc wiedzę tę powinien dawno posiadać- przekonał.

Po stronie krasnoludów stało kilka bardzo ważnych czynników. Po pierwsze, wysokość terenu - zanim gobliny wdrapały się na wysokie, górzyste tereny, wiele z nich padło pod ostrzałem balist i kusz dalekosiężnych, a nawet sztucznie generowanych lawin kamieni i kotłów z gorącym olejem i oliwą. Po drugie, mury. Cóż z tego, że - choć to bardzo krasnoludy rozsierdziło - mur w jednym miejscu upadł, skoro spowodowało to skupienie się defensywy w dokładnie tym jednym miejscu przy zacieśnieniu się kordonu obrońców? Po trzecie, determinacja. Żaden goblin nie zdołał dostać się do miasta, choć zadaliśmy wrogowi umiarkowane straty. Szybko do wojska krasnoludzkiego dołączyła miejska milicja i zwykli obywatele, przekonani o tym, że jeżeli teraz się nie obronią, stracą wszystko co zdołali przez dziesiątki lat ciężkiej pracy zbudować.

Na dodatek w trakcie ataku kilka goblinów z przeprowadzonej ekspedycji zginęło, a kilku udało się uciec i rozpierzchły się, znikając w tłumie atakujących i dezerterów. Nie jesteśmy w stanie wskazać teraz ich położenia, może są jeszcze w składzie niedobitków którzy zostali z naszego ataku, a może ukryły się w jakimś z naszych osiedli. Goblinów jest zbyt dużo, ażeby wszystkie zliczyć i możemy już ich nie odnaleźć.

Skończyliśmy z tymczasowymi, drewnianymi fortyfikacjami ze znacznie uszczuplonymi oddziałami u podnóża Fangaru. Morale naszych wojsk zostało praktycznie zniszczone. Chyba tylko dzięki naszej magii udało się uratować resztę naszych sił przed kompletną anihilacją.

Straty:

- 70 goblińskich łuczników (utrzymanie jednostki zmniejsza się do 20 sztuk złota, uzupełnienia będą kosztować 80 sztuk złota),
- 160 Wojaków (utrzymanie jednostki zmniejsza się do 15 sztuk złota, uzupełnienia będą kosztować 170 sztuk złota).

Skały są bardzo twarde i jeśli chcemy wykonać podkop w czasie szybszym niż długie miesiące, powinniśmy chyba zapłacić pracownikom fizycznym za ich pracę; inaczej może się okazać, że nasze narzędzia po prostu znikną, a w ich ślad pójdą sami pracownicy... Dobra wiadomość jest taka, że krasnoludy nie mają możliwości sprawdzenia naszych poczynań, a ataku od strony kopalni raczej nie będą się spodziewały.

Zabezpieczyliśmy południowe rubieże, ale stworzyliśmy też sieć stanowisk zabezpieczającą naszą prezencję w domenie krasnoludów. Nie musimy już obawiać się ich kontrataku, ukrytych w twierdzy i odbudowujących desperacko swoje mury, pilnujących pełnego obowiązywania prawa wojskowego i uzbrajających nawet chłopów i własne żony. Co prawda kolejny atak może przynieść nam równie wysokie straty, ale wątpimy w to, żeby krasnoludy długo wytrzymały bez jakiegoś działania. Mało prawdopodobną pozostaje ewentualność przeprowadzenia przez nie kontrataku - jesteśmy zbyt dobrze dozbrojeni. Gobliny wzięły się za wykonywanie podkopu i właściwie go ukończyły - jeszcze kilkanaście uderzeń i skały prowadzące do krasnoludzkich kopalni padną, a my się przedostaniemy. Czekają tylko na nasz znak.

Co zaś ma się naszych nowych hut, zabezpieczone przed atakami i wypadami krasnoludów zaczęły pracę pełną parą. Przetapiamy cynę i żelazo, transportujemy je na północ i definitywnie niszczymy tutejszą przyrodę i zadymiamy jaskinie; nasi sprytni inżynierowie stworzyli nawet mechanizm pozwalający bezpiecznie zdeponować dym z palenisk w podziemnych grotach tylko przy użyciu łapacza tegoż, długich rurek i miechów. Jeśli są tam jakiekolwiek krasnoludy, zdecydowanie nie ułatwiamy im tym życia. Nasi inżynierowie opracowali też wspomniane, utwardzane i dużo wytrzymalsze kilofy, powodując, że praca z topazem i wydobyciem innych metali stała się efektywniejsza, bardziej zyskowna i mniej pracochłonna. To samo tyczy się wszystkich innych prac ziemnych; może to być nasz atut przy różnorakim wydobyciu i jeśli wpadniemy na jeszcze jakieś pomysły usprawnienia naszego przemysłu wydobywczego, najpewniej zaimplementujemy je już dużo łatwiej. Najlepiej sprawdziła się druga wersja narzędzia.

Gobliny z prowincji zachodniej wraz z poselstwem stawiły się też w Fortecy Zonnobar, prosząc o audiencję u Wielkiego Hetmana. Wyczuwając w imperializmie Hetmanatu zagrożenie dla swojej państwowości i istnienia w ogóle, stwierdziły, że dobrowolnie podporządkują się zakusom samozwańczego przywódcy goblinów; przyniosły ze sobą insygnia sprawujących nad nimi władzę starszych i dary dla nowego pana. Nie możemy się jednak najpewniej spodziewać ich całkowitej wierności ani zbyt dużych zysków z nałożonych na nich podatków, o ile nie wymyślimy czegoś, co mogłoby ich do płacenia przekonać... bądź przymusić.

Zauważyliśmy też dziwną rzecz - wygląda na to, że nasza populacja zaczęła robić się bardziej kreatywna. Oddolnie wychodzą pomysły zastosowania nowych narzędzi, używania kos przy zasiewach, sprytnych rozwiązań technologicznych i innych. Gobliny rozpoczynają też wycieczki na własną rękę w topazowe głębie, a niektórzy mówią o tym, że wracają jakieś odmienione, mądrzejsze i swobodniej myślące... Powinniśmy spodziewać się wzrostu efektywności naszych poddanych, jeśli taki trend się utrzyma. Ciekawe, co za to odpowiada?

---

- Dodaj sobie nowe prowincje o następującej administracji:

Dependencja Sunrańska (zamieszkana przez wcześniej niepodległe gobliny):

Stolica: Sunran
Dominująca religia: Tradycyjny panteon gobliński (kult Tsehaloha)
Inne wiary: Wielki Hetman
Skład rasowy: Morskie gobliny (97%), gobliny (3%)
Obecność organizacji: ---
Poparcie dla Hetmanatu Zonnobar: Bardzo niskie.
Dążenia niepodległościowe: Gdyby tylko mieszkańcy mieli jakiekolwiek szanse w starciu z Hetmanatem...

[prowincja krasnoludzka - nazwij ją, pamiętaj, że nie kontrolujesz samej fortecy, ale wszystko dookoła już tak]:

Stolica: Tuvbur
Dominująca religia: Wielki Hetman
Inne wiary: ---
Skład rasowy: Gobliny (100%)
Obecność organizacji: ---
Poparcie dla Hetmanatu Zonnobar: Pełne.
Dążenia niepodległościowe: Brak.

- Dodaj sobie nową inwestycję - Huty metali w [prowincja krasnoludzka]: 60 sztuk złota,
- Dodaj sobie nową inwestycję - Rybołówstwo w Sunranie: 15 sztuk złota,
- Zwiększ zysk z inwestycji: Zbiór Owoców w Mrocznej Polanie o 10 sztuk złota; Wydobycie Metali w Północnych Górach o 15 sztuk złota; Wydobycie topazu w Fortecy Zonnobar o 25 sztuk złota; Odlewnie metalu na Czerwonej Ziemi o 10 sztuk złota; Wydobycie w Fortecy Zonnobar o 30 sztuk złota.